aaa4 |
Wysłany: Pon 12:19, 13 Sie 2018 Temat postu: |
|
Juz czuje sie dobrze. W zeszlym tygodniu zlapala nas okropna niepogoda i ciocia sie przeziebila. Trzeba bylo wezwac lekarza, ale teraz juz idzie ku dobremu.
-W tym stanie nietrudno o klopoty ze zdrowiem. Zwlaszcza na samym poczatku. Ale wszystko bedzie dobrze.
Dziewczyna przyjrzala mu sie zdziwiona tym non sequitur, bo i rzeczywiscie brak bylo logiki w jego zagadkowym stwierdzeniu. Chciala poprosic o wyjasnienie, lecz akurat wrocil chlopiec z miedziana taca, na ktorej staly dwa zdobione szklane puchary oraz srebrny dzbanek, niby taki jak do kawy, ale wyjatkowo przyciagajacy oko wezowym diamentowym wzorem. Pytanie wiec zamarlo jej na ustach.
-Pochodzi z Ziemi Swietej wyjasnil pan Baillard, widzac zachwyt Leonie. - Dostalem go w prezencie od przyjaciela wiele lat temu. Sluzacy podal jej szklo wypelnione gestym, czerwonym plynem.
-A to co takiego? spytala dziewczyna.
-Miejscowy likier wisniowy, guignolet. Przyznani sie od razu, nie jestem w stosunku do niego obiektywny. Uwielbiam go, zwlaszcza z pikantnymi sucharkami. - Skinal glowa chlopcu, ktory podsunal dziewczynie talerz. - Mozna je dostac juz w wielu miejscach, ale najbardziej smakuja mi od Freres Marcel.
-Wlasnie dzisiaj je kupilam - powiedziala Leonie. Upila lyk trunku i musiala zakaslac. Byl slodki, cudownie smakowal wisniami, ale mial przy tym spora moc.
-Wrocil pan wczesniej - powiedziala. - Ciocia wspomniala, ze nie bedzie pana do listopada, a moze nawet do Gwiazdki.
-Zalatwilem sprawy szybciej, niz planowalem. Rozne wiesci dochodza z miasta. Uznalem, ze tutaj bede bardziej przydatny.
-Przydatny? - zdziwila sie Leonie w myslach. |
|
aaa4 |
Wysłany: Pon 12:18, 13 Sie 2018 Temat postu: |
|
srozsze, inne mniej... - Umilkl, zatonal we wspomnieniach. - Ale, ale. Powiedz mi, panienko, jak ci minely ostatnie tygodnie? Czy robilas jakies wyprawy od czasu naszego ostatniego spotkania?
Spojrzala mu prosto w oczy.
-Nie wrocilam do grobowca, jesli o to pan pyta.
-Rzeczywiscie, wlasnie o to pytalem - potwierdzil z usmiechem.
-Musze jednak wyznac, ze tarot nadal mnie interesuje. - Przyjrzala sie uwaznie twarzy naznaczonej przez czas, lecz nic z niej nie wyczytala. Maluje portrety.
-Doprawdy.
-Kazdy z nich to studium... albo raczej kopia. Wychylil sie ku niej.
-Malujesz wszystkie, panienko?
-Coz... nie - przyznala, choc pytanie wydalo jej sie osobliwe. Raczej te, ktore przedstawiaja arkana wieksze. I tez nie wszystkie. Niektorych nie mam ochoty zaczynac. Na przyklad Le Diable.
-A La Tour? |
|